Ostatnio udało mi się uratować przed wyrzuceniem nowiuteńkie kłębki niemieckiej wełny.
Niestety jest lekko „drapiąca” i oczywiście się „leni”.
Zastanawiałam się nad przerobieniem jej na komin.
Marzy mi się taki cieplutki na zimę, długi, żeby nim szyję trzy razy owinąć.
Jednak ze względu na to lekkie „drapanie” nie jest to zbyt dobry pomysł.
Zdecydowanie lepszą koncepcją jest wydłubanie z takiej cieplutkiej włóczki ocieplaczy na dłonie.
Będą idealne na jesień, jak przyjdą chłodniejsze dni.
Pracy w ogrodzie przecież w tym czasie jest mnóstwo,
a dłonie jak na złość marzną wyjątkowo szybko.
Pomysł zakiełkował, a szydło poszło w ruch...
Niestety jest lekko „drapiąca” i oczywiście się „leni”.
Zastanawiałam się nad przerobieniem jej na komin.
Marzy mi się taki cieplutki na zimę, długi, żeby nim szyję trzy razy owinąć.
Jednak ze względu na to lekkie „drapanie” nie jest to zbyt dobry pomysł.
Zdecydowanie lepszą koncepcją jest wydłubanie z takiej cieplutkiej włóczki ocieplaczy na dłonie.
Będą idealne na jesień, jak przyjdą chłodniejsze dni.
Pracy w ogrodzie przecież w tym czasie jest mnóstwo,
a dłonie jak na złość marzną wyjątkowo szybko.
Pomysł zakiełkował, a szydło poszło w ruch...
Już jestem ciekawa jak będą wyglądały:)
OdpowiedzUsuńCiekawam efektu :)
OdpowiedzUsuńOch, jakie piękne szarości! Nie mogę doczekać się efektu!
OdpowiedzUsuń